Kuchnia Tort na firanie i sól zamiast cukru
- Które słodkości lubisz najbardziej?
- Jeśli chodzi o polskie tradycyjne wypieki, uwielbiam sernik, który często przygotowuję w zdrowszej wersji. W święta zawsze jest na stole, gdyż cała moja rodzina go uwielbia. Jako rodowita Ślązaczka, jestem też wielką fanką śląskich makówek, czyli maku gotowanego w mleku z mnóstwem bakalii i namokniętymi sucharkami/bułkami. Uwielbiam także klasyczne tiramisu czy też Pastéis de nata, czyli słynne portugalskie babeczki budyniowe zapiekane w cieście francuskim - to moi faworyci wśród światowych słodkości.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Czy każda osoba jest w stanie upiec ciasto czy potrzeba do tego wiedzy, doświadczenia, specjalnych umiejętności?
- Połowa sukcesu to dobrze objaśniony przepis. Druga połowa wymaga od nas odrobiny pracy, cierpliwości i zaangażowania. Jest jeszcze jedna istotna kwestia, która wpływa na rezultat, a mianowicie jakość składników. Dobre produkty, takie jak: prawdziwe masło, śmietana, wanilia, to gwarancja dobrego smaku. Namawiam do próbowania. Nie należy się zrażać niepowodzeniami, one w kuchni zdarzają się nawet profesjonalistom. Osoby stawiające pierwsze kroki powinny uważnie czytać przepis, nie spieszyć się, a ci bardziej doświadczeni, poszerzać swoje horyzonty.
- A jakie wpadki tobie się przydarzyły?
- Trochę tego było. Przypalone garnki, ciastka, sól zamiast cukru. Pamiętam, gdy pewnego razu, podczas przenoszenia tortu do lodówki, ciasto zsunęło mi się z podstawki i wylądowało na firance. Na szczęście udało się „poskładać” tort należycie.
- Pierwsze kroki w kuchni na ogół stawiamy obserwując mamę, tatę czy babcię. U ciebie też tak było?
- Tak. Miłość do kuchni rodziła się we mnie już od najmłodszych lat. Chyba jak każde dziecko, byłam bardzo ciekawa świata i z ogromną przyjemnością pomagałam w kuchni. Czekoladowe ciasteczka z ciasta kruchego i jabłecznik z przepisu babci - to moje pierwsze wypieki. Z czasem zaczęłam się usamodzielniać, dużo czytałam, uczyłam się na własnych błędach. Później kształciłam swój warsztat na licznych szkoleniach, praktykach, podpatrywałam kucharzy w programach kulinarnych. Do dziś w internecie obserwuję wiele osób, które pieką, gotują i są moją inspiracją.
- Bloga założyłaś cztery lata temu, mając wówczas piętnaście lat. Już wtedy internet kipiał od tego typu blogów. Czy łatwo jest się wyróżnić w sieci przy tak ogromnej konkurencji?
- Pomysł na prowadzenie bloga zrodził się niejako samoistnie. Miałam tak dużo zdjęć swoich wypieków w telefonie, sprawdzonych przepisów i postanowiłam się nimi podzielić. I tak w styczniu 2015 r. założyłam konto na serwisie Gotujmy.pl, a kilka dni później również na Przyślij Przepis. Przez rok do tych serwisów dodałam ponad 600 przepisów. Cały czas uczyłam się pisać przepisy, zaczęłam również robić coraz lepsze zdjęcia. Aparat komórkowy zamieniłam na cyfrowy. Pieczenie i dzielenie się z innymi swoją pasją sprawiało mi wiele radości, poświęcałam na to każdą wolną chwilę. Już wtedy wiedziałam, że to jest właśnie to, czego cały czas szukałam, coś, co sprawia mi ogromną radość i daje mnóstwo satysfakcji. Jednak po pewnym czasie czynne udzielanie się w serwisach kulinarnych mi nie wystarczało. Odnosiłam potrzebę zrobienia czegoś nowego, czegoś tylko i wyłącznie swojego nad czym będę miała pełną kontrolę. I tak zrodził się pomysł, by założyć bloga. 24 czerwca 2015 powstało Nastoletnie Wypiekanie. Pierwszym przepisem, który pojawił się na stronie był przepis na Torcik Wuzetka. Niestety nie cieszył się dużym zainteresowaniem. Początki były trudne. Lubię to, co robię więc nie zrażałam się. Ważne jest, by być szczerym w sieci. Czytelnik zawsze wyczuje i doceni twórcę, który działa z ogromną pasją. Liczy się też systematyczność, cierpliwość, wiara w swoje możliwości oraz realizowanie krok po kroczku swoich planów. Ja zaczynałam od zera. Od samego początku bloga, profil na Instagramie prowadzę sama: zdjęcia, przepisy, publikacje, współpracę, promocję. By wyróżnić się z tłumu, trzeba mieć pomysł na siebie. Warto zastanowić się, co sprawia nam najwięcej satysfakcji, w czym jesteśmy dobrzy i co chcielibyśmy robić w przyszłości.
- Prowadzenie bloga to taka mała firma, którą trzeba stale doglądać, być w niej. Jak godzisz to z nauką?
- Uczę się w technikum na kierunku technik żywienia i usług gastronomicznych. Aktualnie skupiam się na przygotowaniach do matury, która już za kilka miesięcy. Nie ukrywam, czasem ciężko jest połączyć naukę z pieczeniem, blogowaniem, fotografowaniem, prowadzeniem warsztatów kulinarnych w Zabrzu, udziałem w konkursach kulinarnych i codziennymi obowiązkami. Piekę kilka razy w tygodniu, w trakcie roku szkolnego poświęcam na to głównie weekendy. Gdy głowa chce odpocząć, uciekam na siłownię, gdzie się resetuję.
- Czy sama obmyślasz receptury czy też korzystasz z gotowych przepisów?
- Inspiracji szukam wszędzie - od książek po telewizję, internet, szkolenia, na które uczęszczam, a także przywożę pomysły z podróży. Każda wizyta w znanej cukierni/piekarni bardzo mnie inspiruje i napędza do działania. Widząc formę, warstwy i kolory ciasta czy też deseru, próbuję je potem odtworzyć we własnej kuchni.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Jakie ciasta najbardziej lubisz piec, a które sprawiają ci kłopot?
- Bardzo lubię przyrządzać zdrowe ciasta, których składniki często wystarczy jedynie wymieszać lub zblendować i upiec. Minimum pracy, maksimum smaku i zdrowia. Oprócz tego wszelkie desery jednoporcjowe i domowe pieczywo. Nie lubię się z ciastem ucieranym, ale myślę, że kiedyś to się zmieni.
- A czego do tej pory jeszcze nie piekłaś?
- W najbliższym czasie mam zamiar zabrać się za croissanty, które niewątpliwie wymagają precyzji i doświadczenia. To będzie wyzwanie!
- Czy zakładając bloga sądziłaś, że uda się odnieść taki sukces?
- Nie myślałam, że za 5 lat wciąż będę pielęgnować to miejsce i że pasja tak dynamicznie się rozwinie. Cieszę się, że mam możliwości do rozwoju. Bloga odwiedza kilkadziesiąt tysięcy czytelników miesięcznie, co mnie bardzo cieszy. Te pięć lat wiele mnie nauczyło. Poznałam mnóstwo inspirujących osób, udało mi się wygrać w wielu konkursach kulinarnych, piec z najlepszymi. Pisanie bloga uczy także odporności, od początku jego istnienia zdarzają się pozytywne, ale też negatywne komentarze i trzeba się uodpornić na hejt, który jest obecny w świecie wirtualnym. Gdy opublikowałam przepis na chlebek wiedeński pojawiło się wiele niepochlebnych komentarzy. Zarzucano mi, że nacięłam go dopiero po upieczeniu, że nie zrobiłam go sama itp. To było dla mnie trudne doświadczenie. Cieszę się, że byli wtedy przy mnie ludzie, którzy wstawili się za mną i dodali otuchy.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Czy swoją przyszłość wiążesz z pieczeniem?
- Jak najbardziej! Wciąż chcę prowadzić warsztaty kulinarne, kształcić się z zakresu żywienia i ulepszać bloga. W przyszłości chcę otworzyć małą, skromną kawiarnię z domowymi wypiekami, pyszną kawą i śniadaniami - czyli miejsce, gdzie każdy będzie mógł wpaść ze znajomymi na coś dobrego.
- Napisałaś też książkę kulinarną. Co w niej znajdziemy?
- Książka od dawna była moim wielkim marzeniem. Jest w niej ponad 100 przepisów podzielonych na 10 rozdziałów, zarówno w stylu fit jak i klasycznych. Wiele smaków z dzieciństwa i prywatnych opowieści ściśle związanych z danymi recepturami. Uważam, że własna książka to ogromna nagroda i uwieńczenie wieloletniej pracy każdego blogera kulinarnego.
Rozmawiała/aus/
Wyświetl ten post na Instagramie.
Przepisy na świąteczne wypieki polecane przez Justynę Dragan:
Półfrancuskie śmietankowe ciastka z glazurą białkową i orzechami włoskimi
Składniki: (na 40-50 sztuk)
Ciasto półfrancuskie śmietankowe:
200 g zimnego masła
220 g mąki pszennej + odrobina do podsypywania
1 żółtko z większego jajka
100 g kwaśnej śmietany 18%
Glazura białkowa:
1 białko z większego jajka
szczypta soli
120 g cukru pudru
Dodatkowo:
spora garść orzechów włoskich
powidła śliwkowe (do przełożenia, opcjonalnie)
Ciasto półfrancuskie śmietankowe: Zimne masło posiekać z mąką. Dodać żółtko oraz śmietanę i zagnieść składniki w jednolitą kulę ciasta. Owinąć w folię spożywczą, spłaszczyć i schować do lodówki na całą noc (8-12 h).
Glazura białkowa: Białko z solą spienić mikserem. Wsypać cukier puder i miksować kilka minut do uzyskania gęstego, białego lukru.
Schłodzone ciasto podzielić na 2-3 części, cienko rozwałkować podsypując stolnicę mąką. Wysmarować glazurą białkową, pociąć nożem lub radełkiem na dowolne kształty.
Ciasteczka przenieść na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia zachowując niewielkie odstępy. Piec w piekarniku nagrzanym do 150 st.C przez 20-30 minut do delikatnego zarumienienia. Wyjąć i wystudzić. Ciasteczka są gotowe, można pozostawić je pojedynczo lub pokusić się jeszcze o powidła śliwkowe, smarując nimi spody ciastek i sklejając w pary.
Śląskie makówki
Składniki:
200 g maku mielonego
1 litr mleka
50 g masła
50 g miodu (lub więcej)
50 g orzechów włoskich
50 g migdałów
50 g orzechów laskowych
50 g rodzynek
50 g suszonej żurawiny
Dodatkowo:
ok. 150 g sucharków
3/4 szklanki gorącego mleka
2 łyżeczki miodu
kilka migdałów i orzechów do dekoracji
Przygotowanie:
Makówki: Mielony mak zalać mlekiem (1 litr) w dużym garnku. Dodać masło, miód oraz wszystkie bakalie (można je posiekać). Całość gotować przez około 15-20 minut co jakiś czas mieszając. Masa zgęstnieje. Gorące mleko (3/4 szkl.) wymieszać z miodem. Do jednej większej miski lub kilku mniejszych nakładać naprzemiennie gorącą masę makową i zamoczone w mleku z miodem sucharki. Wierzch makówek udekorować wedle uznania, np. migdałami, orzechami, wiórkami kokosowymi itp. Po wystudzeniu wstawić do lodówki. Najlepsze następnego dnia.
Rady:
- proporcje bakalii można dowolnie modyfikować i poszerzać o skórkę pomarańczową, wiórki kokosowe, ekstrakt migdałowy itp.
- sucharki można zastąpić chałką lub maślanymi pszennymi bułkami.
- makówki należy przechowywać w lodówce.
Poszkole.pl na Facebooku! Dołącz teraz i bądź z nami na bieżąco!