Nauka Kasia Nowosielska: Każdy moment jest dobry, żeby zacząć coś na nowo!
- Skąd pomysł na bloga?
- Założyłam bloga, ponieważ czułam, że mam światu coś do zaoferowania, coś do powiedzenia. Założenie bloga zbiegło się z trudnymi doświadczeniami w moim życiu prywatnym, ale i zmianami w życiu zawodowym. Jestem obecnie mamą, ale moja droga do macierzyństwa była trudna i wyboista. W tamtym czasie, gdyby nie wsparcie moich bliskich, gdyby nie dobre relacje z nimi, nie poradziłabym sobie z bólem jaki przeżywałam. Poza tym, w życiu zawodowym zmieniło się wówczas o tyle, że zdobyłam uprawnienia mediatora. Zaczęłam pomagać ludziom w rozwiązywaniu konfliktów. Zobaczyłam jaką moc daje pokojowe rozwiązanie sporów w rodzinie, czy pomiędzy pracownikiem a szefem. Jak to buduje dobre relacje. Bloga założyłam dlatego, że czułam, że nie wystarczy pomagać tylko rozwiązywać konflikty pojedynczym osobom. Chciałam dzielić się tą wiedzą dalej, na większą skalę. W Polsce niestety pokutuje takie podejście, że jak jest spór, to trzeba iść do sądu aby go rozwiązać. Tymczasem sędzia to tylko człowiek i nie wypracuje idealnego porozumienia osobom pozostającym w sporze. Zawsze ktoś będzie czuł się pokrzywdzony gdy usłyszy wyrok. Najlepiej uczynią to one same. Niestety nie jest to nazbyt popularne podejście, ale ja m.in. poprzez moją działalność w sieci i w rzeczywistości, staram się je propagować.
- Skąd czerpie pani inspiracje do tworzenia tematów?
- Z życia. Z mediacji, z przypadków jakie do mnie trafiają. Praca mediatora daje możliwość szerokiego spojrzenia na ludzką psychikę, pozwala obserwować jak ludzie w różny sposób reagują na stres, na sytuacje konfliktowe. Ludzkie zachowania, wybory, decyzje, to kopalnia tematów.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Czy ciężko było zacząć?
- Z poszukiwaniem inspiracji i tematów nie było ciężko. Praktykowałam wcześniej jako dziennikarz prawno-medyczny, nadal się tym zresztą zajmuję. To moja druga profesja. A dziennikarstwo, zwłaszcza newsowe, wymaga dużej kreatywności od osoby nim się zajmującej. Toteż nie miałam nigdy problemów z wynajdywaniem tematów, czy pisaniem. Piszę odkąd pamiętam. W podstawówce pisałam opowiadania do szuflady. Kreśliłam jakieś pierwsze, dziecięce historie rodem z wyobraźni ośmiolatki. Dla mnie pisanie jest jak oddychanie. Jest to forma wyżycia się, dania upustu tego co mi w duszy gra. W jednej z książek motywacyjnych przeczytałam kiedyś, że człowiek często lubi robić to w czym jest dobry, jeśli zanurzał się w tej czynności będąc dzieckiem. Bez żadnego przymusu. U mnie dokładnie tak było. Jedyne z czym ma się problem na początku blogowania, to systematyczność. Trzeba wyrobić sobie nawyk systematycznego pisania postów blogowych. Co nie jest łatwe. Pisać regularnie, nawet gdy nikt za to nie płaci.
- Kto był wsparciem?
- W założeniu bloga niezwykle pomagał i pomaga mi mąż. Wierzył we mnie mocno. Zajmuje się techniczną stroną mojego blogowaniu. Bez niego nie dałabym rady. Zawsze też mogę liczyć na wsparcie mojej siostry, która jest świetnym fotografem i robi mi większość zdjęć na bloga czy na social media.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Jeśli nie blogowanie to…?
- To uduszenie się (śmiech). Nie mogłabym nie pisać. Dobrze, że powstało coś takiego jak blog. A z drugiej strony, blogi są bardzo pomocne dla czytelników. Można z nich czerpać darmową wiedzę czy inspirację. Blogowanie jest o tyle świetne, że można blogować o każdej porze dnia czy nocy. Dlatego tak popularne są blogi partentingowe. Zakładane przez matki, które szukają odskoczni i piszą artykuły wieczorami, gdy ich dzieci śpią. Ja też swojego bloga najmocniej rozwinęłam podczas urlopu macierzyńskiego.
- Mówi pani o sobie, że jest „pasjonatką dobrych relacji. Relacji z klasą” co to oznacza?
- Relacje z klasą do dla mnie okazywanie szacunku każdemu człowiekowi. Nawet temu kto inaczej myśli, kto ma inne poglądy. Kto jest słabszy, uboższy, pokiereszowany przez życie. Łatwo jest okazywać uznanie ludziom zamożnym, posiadającym władzę, utytułowanym sportowcom czy naukowcom. Trudniej okazać szacunek tym pierwszym. Relacje z klasą to też szukanie z każdym człowiekiem sposobów na porozumienie. Dla mnie jednym z największym zwycięstw w życiu są sytuacje, w których dwoje ludzi o różnych poglądach, wręcz wrogów siada do stołu i merytorycznie ze sobą rozmawia aż wreszcie znajduje punkty wspólne. I na tej płaszczyźnie buduje porozumienie. Może mam zboczenie zawodowe i mam radary w oczach na taką sytuację, ale uważam ją za triumf ludzi. Bo jedna osoba może lubić koty a druga psy, jedna może być wierząca a druga być niewierząca, jedna może lubić bardziej miasto niż wieś, ale ważne jest jednak, aby potrafiły wspólnie napić się herbaty i rozmawiać bez agresji.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- Czy można powiedzieć, że w dobie koronawirusa ciężej jest o zachowanie dobrych relacji?
- To jest niewątpliwe czas ogromnej próby dla nas. Teraz już rząd zdejmuje po troszkę obostrzenia, ale nadal mamy narzucony pewien reżim sanitarno-epidemiologiczny. Ten czas może być cięższy dla wielu osób, rodzin zamkniętych ze sobą w mniejszych lub większych mieszkaniach. Mamy bardzo mało bodźców. Nie chodzimy do kin, restauracji, kawiarni. Dobrze, że już lasy i parki mamy otwarte. Na dłuższą metę odizolowanie wcale może nie wyjść na dobre. Nasz mózg jest tak skonstruowany, że aby funkcjonować prawidłowo, potrzebuje bodźców. Zarówno zbyt wielka, jak i za mała ich ilość ma prawo być źródłem stresu i spadku sprawności działania, obniżenia nastroju. W domach może dochodzić do starć. Rodzice wszak pracują a dzieci mają np. szkołę on-line. Pojawiają się konflikty o laptopy, o zajęcie spokojnego miejsca do pracy w domu. Na pewno izolacja nie służy jednak rodzinom, w których jest przemoc. Z drugiej strony znam rodziny, które twierdzą, że czas izolacji wychodzi im na dobre. Jeden ojciec małych dzieci powiedział mi, że przebywa z nimi więcej czasu niż normalnie i zaczął się zastanawiać na czym polega budowanie głębokiej więzi z jego córkami. Zaczął pracować na pół etatu aby odciążyć żonę przebywającą na urlopie wychowawczym. Są rodziny, które mają okazję aby pobyć tylko ze sobą, pokłócić się. Nie bójmy się też tego. Kłótnia może być konstruktywna. Z kryzysów wychodzą też dobre rzeczy. Wcześniej rodziny rzadko miewały takie okazje. Nie było kiedy poznać się lepiej, gdy wcześniej wszyscy późno wracali do domu z pracy, za zajęć dodatkowych, z siłowni itd. Izolacja może być też owocnym czasem...
- Więc jak go spędzić?
- Warto sobie jak najczęściej wybaczać. Nie raz nie dwa, ale jak trzeba kilkanaście razy. Jesteśmy w trudnej sytuacji i warto abyśmy byli dla siebie bardziej wyrozumiali, puszczali wiele spraw mimo uszu. Starajmy się najpierw zrozumieć drugiego człowieka a później zostać zrozumianym. Weźmy też pod uwagę, że różni ludzie różnie reagują na stres. To że jedna osoba panikuje, podchodzi poważnie do sytuacji, nie znaczy, że druga też tak musi czynić. Być może na stres reaguje śmiechem. Łatwiej mu go wówczas znieść albo pomaga mu czarny humor. Warto też wykonywać sobie wzajemnie drobne przysługi. Podawać sobie wzajemnie kawę, herbatę. Przygotować obiad. Doceniać często partnera, komplementować, chwalić. To drobne gesty ale ile znaczą. Dużo uwagi poświęciłam temu tematowi w swojej książce „Droga do szczęśliwego związku”. To poradnik dla par. A czasem też pomaga bardzo samotny spacer. Człowiek potrzebuje własnej przestrzeni, chwili czasu tylko dla siebie na odetchnięcie, na pozbieranie myśli, na naładowanie swoich baterii. Wtedy i dla innych staje się lepszy.
Wyświetl ten post na Instagramie.
- A gdy ludzie chcą być ze sobą a nie pozwala im na to sytuacja, co mogą zrobić?
- Myślę, że nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że social media i wszelkiego rodzaju komunikatory pomagają bardzo w tym czasie. Dobrze, że mamy Messangera, WhatsAapp czy Instagram. Czas izolacji, to był, jest też moment, w którym można zadzwonić do dawno nie słyszanej koleżanki a wcześniej nigdy nie było na to czasu. Warto pozostawać w kontakcie z ludźmi, z przyjaciółmi, koleżeństwem gdyż od ludzi płynie energia.
- Czy związki mają szansę przetrwać czas rozłąki?
- Mają, ale trzeba o nie bardzo dbać, pielęgnować. Pomagają tu częste telefony, także komunikatory. Przez telefon, przez maila, czy Messangera łatwiej jest też drugiej osobie napisać o swoich prawdziwych uczuciach. Bo ludzie czasem boją się mówić sobie różne rzeczy w cztery oczy. Peszy ich to. Łatwiej czasem coś komuś napisać. Z jednej strony pisemna komunikacja ma swoje zalety, z drugiej strony łatwiej w niej o niedopowiedzenia, o konflikty, o niezrozumienie. Zaledwie 20 proc naszej komunikacji to komunikacja werbalna a aż 80 proc, to niewerbalna, czyli gesty, mimika twarzy itd. Dlatego tak ważne jest aby prowadzić rozmowy na poważne tematy w cztery oczy aby się w pełni zrozumieć. Rzecz jasna, czas epidemii i izolacji utrudnia taką komunikację parom, które w wielu przypadkach zostały rozłączone. Niezwykle ciężko jest utrzymać związek na odległość, jego siłą napędową są spotkania na żywo, gesty, spojrzenia, dotyk. Ale jeśli już zostaliśmy wcześniej mocno zobligowani do pozostania z domu i chłopak z dziewczyną mają problem ze spotykaniem się, to warto wykorzystać połączenia wideo na telefonie. Można wówczas choć spojrzeć sobie w oczy.
Poszkole.pl na Facebooku! Dołącz teraz i bądź z nami na bieżąco!